Uleganie modom

flagiPowiadają, na przykład tacy jak T.S Eliot (Ziemia Jałowa), że są dwa typy ludzi: ci, którzy żyją i ci, którzy jeno egzystują. Inni, na przykład Mark Twain (Przygody Tomka Sawyera) uważają, że owszem, są dwa typy ludzi: ci, którzy dzielą ludzi na dwa typy, oraz ci, którzy nie dzielą.

Nie wiem jeszcze, czy moje życie kwalifikuje się pod „duże Ż”. Na pewno jednak nie nazwałbym go „jeno egzystencją”, przez małe ,,p’’. Przychylam się do stwierdzenia Twaina; często bowiem zdarzało mi się dzielić ludzi na typy, nie tylko dwa. Tym razem podzielę ludzi na te typy, które stadnie podążają za wszelkiego typu modą (bez względu na to, jak idiotyczną owa moda jest) oraz na tych, których stać na samodzielne, niezależne myślenie.

Znana jest magiczna, obezwładniająca siła tłumu. Krzyknie jeden, potem drugi, za chwilę krzyczą już setki i tysiące. Krzyczą i ryczą głośniej, niż pierwsi krzykacze, którzy już się zmęczyli lub zmienili zdanie. A potem już nie pamiętają o co im chodzi. Tłumy te zapełniają areny i stadiony, miasta i państwa, zapełniają świat cały. Te tłumy to kobiety, mężczyźni, matki i ojcowie, politycy i duchowni, uczniowie i emeryci.

Stadnie ulegamy: stereotypom (skąpy Szkot, pijany Polak, brudny Rumun, głupi Amerykanin), wygodnemu myśleniu – (Ja i cała reszta nie liczącego się świata)
– i najróżniejszym modom – (np. moda dziecięca – zobacz www.infoel.com.pl).

Dziś szczególną karierę robi moda na ANTY-amerykańskość czasem lansowana przez określone koła polityczne, kulturalne lub ,,intelektualne’’, a czasem wynikająca z prostego mechanizmu stadnego beczenia owiec. Być ANTY-amerykańskim dziś wypada, trzeba, powinno. Ma to być wyrazem kulturalno-społecznego obycia, postępowej tolerancji, a przede wszystkim symbolem nowoczesnego, niezależnego myślenia.

ANTY-amerykanów można podzielić na trzy typy: ultra-anty, średnio-anty, oraz zabawnie-anty.

Typ pierwszy pozostaje poza wszelką dyskusją, ponieważ z nimi dyskusji żadnej nie ma. Są NA NIE, BO NIE!.. Koniec, kropka i basta. Bez chwili namysłu besztają USA jak burą sukę za wszystko. Amerykanie ,,najechali’’ – źle! Amerykanie wyjechali – źle! Weszli do Iraku – źle! Chcą wyjść z Iraku – źle! Chcą powstrzymać Koreę Północną – źle! Nie weszli do Korei Północnej – źle! Amerykanie powiedzieli, nie powiedzieli, zrobili, nie zrobili.. – źle! Pingwin poślizgnął się na lodzie – wiadomo, czyja to robota!

Typ drugi to ci, którzy swoją anty-amerykańskość potrafią logicznie i sensownie uzasadnić, co nadaje wymierną wartość ich opinii i pozwala uniknąć ośmieszenia. Z takimi ludźmi można ciekawie i gorąco polemizować. Potrafią myśleć niezależnie, analizować i nie uprzedzać się. Dostrzegają, przede wszystkim, złożoność tego ogromnego zagadnienia, zwanego ogólnie Ameryką, Amerykanami, amerykańskością. Widzą wiele plusów, lecz nie łykają bez słowa krytyki wszystkiego, co zrobiono i powiedziano za Wielka Wodą.

Jankesi mają sporo za uszami. W rządzie i parlamencie zasiadają ludzie nietuzinkowi, lecz także idioci. Ameryka pragnie wolnego od reżymów i terroryzmu świata i często tego świata broni. Lecz równie często grzęźnie w bagnie partykularnych i szemranych interesów. Amerykańscy chłopcy nieźle czasem rozrabiają, na pustyniach lub w tajnych więzieniach CIA, ale również giną za to, by kolejny generalissimus- satrapa nie mordował bezkarnie tysięcy swoich poddanych. G.W. Bush nigdy Ronaldem Reaganem nie będzie. Nie jest też dziewiczym aniołkiem, on też daje d… Ale być może dzięki niemu nie wylecieliśmy jeszcze wszyscy w powietrze na fundamentalistycznej bombie. Tak, Bogiem a prawdą, pokażcie męża stanu, kraj, naród lub państwo, które jest niezmiennie miluchne, gładziuchne i pachnące niepokalaną niewinnością bobaska. Typ ANTY nr trzy. Też ma swoje argumenty, tyle że słuchając ich można dostać drgawek – ze śmiechu.